– Nie przypuszczam, by niewiasta wiedziała cokolwiek o sp

– Nie przypuszczam, by niewiasta wiedziała cokolwiek o sprawach honoru, Igriano. Chodź do łoża. Myślała, że okaże się jej wszystko jedno, co on z nią zrobi, że już nie potrafi się tym przejmować. Nie była mimo wszystko przygotowana na tak desperacką walkę, jaką stoczyła duma Gorloisa. Na koniec znowu ją zbił, wyklinając: – Rzuciłaś urok na moją męskość, ty przeklęta wiedźmo! Kiedy zmęczony w końcu zapadł w sen, Igriana leżała u jego boku z twarzą pulsującą bólem oraz cicho płakała. Więc ta była nagroda za jej uległość? ta osobiście, jak kara za krnąbrne zwroty? dziś rzeczywiście była usprawiedliwiona w swojej nienawiści do niego oraz to w pewnym sensie przyniosło jej ulgę. Nie czuła się winna za to, że nim gardzi. Nagle z całą mocą zapragnęła, by Uther go zabił. Odjechał następnego dnia o świcie, zabierając wszystkich ludzi poza marnym półtuzinem, który zostawił do obrony Tintagel. Z rozmów, które usłyszała na dziedzińcu przed ich odjazdem, zrozumiała, że Gorlois miał nadzieję złapać armię Uthera w zasadzkę przy wejściu z wrzosowisk do doliny. A wszystko względu tego, co nazywał honorem; pozbawi całą Brytanię jej najmocniejszego króla, zostawi ziemię bezbronną oraz nagą jak kobieta, by zgwałciły ją hordy saksońskich najeźdźców, tylko dlatego, iż nie był dostatecznie mężczyzną dla swej żony oraz obawiał się, że Uther nim okaże się. Po jego odjeździe dni ciągnęły się własnym rytmem, deszczowe oraz ciche. potem nadeszły przymrozki oraz wrzosowiska zawiało śniegiem. Później nie było już nawet widać wrzosowisk, chyba że w najlepszą pogodę. Igriana tęskniła do jakichś informacje. Czuła się jak borsuk uwięziony w zimowej norze. Zimowe przesilenie. Uther powiedział, że przyjedzie do niej w zimowe przesilenie. Ale teraz zaczęła się zastanawiać, czy nie był to tylko sen. Kiedy jesienne dni ciągnęły się w nieskończoność, chłodne oraz ciemne, zaczęła wątpić w swoją wizję, wiedziała mimo wszystko, że nie pomogą żadne próby powtórzenia jej dla nabrania pewności. Uczono ją w dzieciństwie, że takie poleganie na sztuce magii nie było dobre. Wolno było szukać błysku światła w ciemności oraz to już zrobiła. Ale magia nie może być jak sznurek, którego dziecko musi się trzymać, by móc chodzić – ponieważ wtedy człowiek staje się niezdolny do zrobienia własnego kroku bez pomocy nadnaturalnych sił. nigdy nie umiałam polegać na sobie, myślała z goryczą. Kiedy była potomkiem, kierowała nią Viviana; kiedy tylko podrosła, została wydana za Gorloisa, a on uważał, że może się go o wszystko pytać, a w czasie jego nieobecności zwracać się nieustannie po radę do ojca Columby. Tak więc teraz, wiedząc, że ma szansę zacząć myśleć samodzielnie, skupiła się na sobie samej. Uczyła córeczkę prząść, zaczęła też uczyć Morgause sztuki tkania różnymi kolorami. Uzupełniała zapasy spożywania, ponieważ wyglądało na to, że zima może być dłuższa oraz cięższa niż zazwyczaj. Zachłannie słuchała nowin, które docierały do niej od pasterzy odwiedzających targ albo od przygodnych wędrowców – ale tych było niewielu, kiedy zima zamknęła się nad Tintagel. jest już po święcie Samhain, gdy do zamku przyszła żebraczka okutana w łachmany oraz podarte szale, zmęczona oraz z odmrożonymi nogami. Stopy dysponowała pookręcane szmatami oraz cała nie bardzo była czysta, ale Igriana wpuściła ją do środka oraz posadziła przy ogniu. Dała jej miskę pożywnej zupy z kozim mięsem oraz czerstwy chleb – to, co ona osobiście jadła na wieczerzę. Kiedy dostrzegła, że kobieta kuleje oraz ma na stopie ranę od kamienia, kazała kuchcikowi nagrzać płynu oraz znaleźć czysty gałganek do opatrzenia rany. Kupiła dwie igły z sakiew kobiety – były dość tępe, dysponowała lepsze, ale zakwalifikują się, by uczyć Morgianę pierwszych